Docenić siebie
Dorastamy i żyjemy w kulturze, która narzuca nam praktycznie wszystko, od wizerunku po styl życia. Jeżeli zbyt mocno odbiegamy od prezentowanego wzorca, któremu w dodatku ulega większość naszych znajomych, to tym trudniej jest o poczucie przynależności i akceptacji. Łatwo za to popaść w rozdarcie – bo z jednej strony pociągające jest bycie i życie w zgodzie ze sobą, ale z drugiej zaraz pojawia się obawa przed odrzuceniem. I często usiłujemy dopasować się do oczekiwań innych, zwłaszcza gdy wątpimy w siebie lub czegoś się wstydzimy.
Płacimy za to spełnianie cudzych oczekiwań wysoką cenę, bo nie będąc sobą, trudno odnaleźć szczęście i poczucie spełnienia. Skutkiem ubocznym będzie rosnąca samokrytyka i samobiczowanie się. No bo widocznie za mało się staramy, skoro wciąż coś jest nie tak. Więc poprzeczka idzie nieustannie w górę. Tymczasem droga do celu wydaje się nie mieć końca i w tym też tkwi pewna pułapka. Zanim osiągniemy wymarzoną pozycję, zdążymy się zmęczyć, sfrustrować i postarzeć.
Łagodność i porażki
Cele, owszem, są ważne, bo wiemy, dokąd zmierzać, wyznaczają ogólny kierunek, ale powinny być zgodne z naszymi wartościami, być podzielone na mniejsze odcinki i być rozłożone w czasie. Ważnym momentem jest odnotowywanie (nawet tych drobnych) sukcesów i świętowanie ich. Z kolei porażki uczą nas wytrwałości i sprawdzenia, czy obrany kurs ciągle jest aktualny, czy nic się nie zmieniło? Konfrontują nasze pragnienia ze sposobem ich spełniania. Pomagają dostrzegać kolejne możliwości, otwierać z lekkością drzwi, które starałyśmy się wywarzyć. Warto doceniać porażki i zamieniać je w lekcje.
Docenianie samej siebie jest jak życiodajna woda na pustyni. To jak latarnia w porcie, nasza wewnętrzna nawigacja, na którą zawsze możemy liczyć. Warto z doceniania siebie uczynić codzienny rytuał. „Prawdziwość to codzienna praktyka polegająca na rezygnacji z tego kim powinnyśmy być, i akceptacji tego, kim jesteśmy.” (Brené Brown, dary niedoskonałości).
Każda zmiana wymaga czasu i łagodności. Dwa kroki wprzód i jeden w tył to nie tylko przepis na Cha Chę, ale także sprawdzony sposób na życie. Odpuśćmy sobie surowość i krytykę. Łagodnością zyskamy o wiele więcej. Większość świetnych pomysłów rodzi się w tzw. czasie wolnym, a nie kiedy pracujemy pod presją czy wyłącznie dla pieniędzy.
Mniej głowy, więcej ciała
Jesteśmy przeintelektualizowane, napakowane teoretyczną wiedzą, przeładowane informacjami. Tymczasem nasza kobieca moc tkwi w nieskrępowanej kreatywności, radości tworzenia, nadawania kształtu wizjom, obdarzania życiem oraz transformacji tego, co już nam nie służy. Nasze brzuchy i biodra są źródłem mądrości i intuicji. Ciało wie pierwsze, zanim głowa ubierze to w słowa.
Problemy ze stawianiem granic, z trudnymi wyborami, nadmierną krytyką biorą się głównie stąd, że przestałyśmy ufać sobie samym. Zapomniałyśmy, że wszystko, czego potrzebujemy, już mamy. Wystarczy zadać sobie pytanie i z ciekawością oczekiwać odpowiedzi, obserwując swoje ciało, słuchając serca , włączając w ten proces wszystkie zmysły. Rozwiązanie pojawi się w najmniej spodziewanym momencie.
Codzienna praktyka
- Znajdź lub stwórz na swoje potrzeby spokojne miejsce, w którym będziesz mogła codziennie spędzić co najmniej 15 minut sama ze sobą. Może to być oddzielny pokój, albo wygodny fotel, może wydzielony kawałek podłogi czy nawet ławka w parku – miejsce, w którym poczujesz się swobodnie i nikt nie będzie Ci przeszkadzał.
- Wejdź w kontakt ze swoim ciałem, poczuj kolejno każdą jego część. Sprawdź, czy jest Ci wygodnie, czy ubranie i styczność z podłożem są dla Ciebie wystarczająco komfortowe. Jeśli nie, postaraj się to zmienić. Przeskanuj po kolei całe ciało i zwróć uwagę, czy gdzieś pojawi się napięcie, ból lub dyskomfort. Czego pragną te części Twojego ciała, które nie są rozluźnione i spokojne?
- Spytaj, za czym tęskni Twoje serce?
- Sprawdź, które wartości dzisiaj były Twoim priorytetem? Czy dzisiejsze działania i plany były w zgodzie z twoimi wartościami. Jak możesz jutro o to lepiej zadbać?
- Skontaktuj się ze swoimi uczuciami. Jak się teraz czujesz? Jak chciałabyś się czuć na koniec dnia? Na koniec tygodnia, miesiąca, roku? Bądź ze sobą szczera, nie udawaj, pozwól sobie poczuć to, co naprawdę czujesz.
- Uczucia przyjemne wiążą się z zaspokojonymi potrzebami, zaś te nieprzyjemne mówią o nie spełnionych potrzebach. Sprawdź, za co dzisiaj jesteś wdzięczna i co możesz świętować? Pomyśl, jak możesz lepiej zadbać o to, za czym tęsknisz? Wyobraź sobie, że Twoje możliwości są nieograniczone, a Twoje ciało zna już sposób i wie, jak rozwiązać Twoje problemy.
- Praktykuj wdzięczność dla samej siebie. Zapisz, co dzisiaj udało Ci się osiągnąć, z czego jesteś dumna, za co siebie doceniasz. Podziękuj sobie, niezależnie od efektu. Bądź dla siebie wsparciem, nawet jeśli doświadczasz trudnych emocji. Wyciągaj wnioski z niepowodzeń. Zaplanuj, jak inaczej postąpisz następnym razem.
- Umów się ze sobą na randkę. Napełniaj swoją studnię, byś miała później z czego czerpać.
Docenianie siebie rozwija w nas dostrzeganie wokół obfitości. Skoro już wiemy, że myślenie w kategoriach deficytu prowadzi donikąd, to dlaczego miałybyśmy być skąpe w obdarowywaniu siebie uznaniem?