Komunikacja to więcej niż słowa...

Czy zdarzyło Ci się wysłać maila lub napisać komentarz  w social mediach, który był odebrany zupełnie niezgodnie z Twoją intencją? Mało tego,  może zdarzyło się tak, że Twój tekst wywołał u drugiej strony lawinę emocji, która wkrótce zalała również Ciebie?
Czasami tak niewiele wystarczy, by jakieś słowo stało się iskrą zapalną i wywołało wielki pożar, po którym z relacji mogą zostać jedynie zgliszcza.

Dlaczego tak się dzieje?
Zwłaszcza w sytuacji konfliktowej porozumienie się za pomocą korespondencji może być szczególnie trudnym wyzwaniem.  Pisane słowa dla nas mogą brzmieć niewinnie i neutralnie, u kogoś mogą stanowić czynnik zapalny. Słowa stanowią tylko 7%  w całym przekazie. Pozostałe składowe komunikacji to: mimika, gesty, intonacja, barwa głosu, intensywność, szerszy kontekst… Gdy nie mamy bezpośredniego kontaktu z drugą osobą, nakładamy na słowa własne filtry, nadajemy im sens i interpretujemy zgodnie z tym, co sami w danym momencie przeżywamy. Czasami widzimy drugie dno, którego autor tekstu w życiu by nie wymyślił. Często podświadomie budujemy jakąś spiskową teorię dziejów, którą podpowiada nam nasz przestraszony gadzi mózg. W emocjach racjonalne myślenie zostaje zaburzone, a jeśli nie mamy możliwości sprawdzenia naszych wątpliwości i urealnienia ich, to łatwo popadamy w zwątpienie, bezsilność lub złość.

Wolisz mieć rację czy relację?
Działając w paradygmacie dominacji, nawykowe myślenie każe nam udowadniać swoją rację, znaleźć winnego i ukarać przeciwnika.  Ustawiamy się niejako po dwóch stronach barykady. Albo ja albo ty.
Prawda jest jednak taka, że to my decydujemy, czy chcemy w tym paradygmacie pozostać, czy przełączymy się na empatyczne podejście do życia.
Jeśli nie odnajdziemy szybko empatycznego oparcia w sobie lub w postronnych, zaprzyjaźnionych osobach, relacja może wskoczyć na etap, z którego już nie będzie odwrotu. Tam, gdzie widzimy rację tylko po jednej stronie, nie ma wygranych – każdy coś traci, często bezpowrotnie. Czasem jest to strata materialna,  ale dużo częściej utrata zaufania,  więzi, poczucia wspólnoty. To tak, jakbyśmy stracili jakiś ważny kawałek nas samych, naszego człowieczeństwa.

Co ułatwia komunikację?
W Porozumieniu bez Przemocy ważną rolę odgrywają empatia i szczerość oraz kontakt z poziomu serca. Dużym ułatwieniem jest znajomość modelu czterech kroków, który skutecznie pozwala uporządkować rozszalałą gonitwę myśli.  Te cztery kroki to ścieżka, którą rozpoczynamy Obserwacją (co się stało? co konkretnie ktoś powiedział lub zrobił?),  kolejno dochodząc do Uczucia (co czuję w związku z tym?)  i Potrzeby (jakiej potrzeby to dotyka? czy jest to zaspokojona czy niezaspokojona potrzeba?) by zakończyć  Prośbą (o co konkretnie proszę i do kogo kieruję moją prośbę?). Przeżywając silne emocje może być nam trudno oddzielić myśli od faktów i uczuć.  W końcu nie każdy ma łatwość bycia adwokatem we własnej sprawie, a już na pewno nie bezstronnym mediatorem, który pragnie uwzględnić potrzeby obu stron. Dlatego warto mieć wokół siebie osoby, którym idea świata zbudowanego na potrzebach jest naprawdę bliska. I oczywiście korzystać z ich pomocy, najlepiej z wzajemnością.

Obraz wroga
Odwieczne mechanizmy rządzące naszym przetrwaniem jako gatunku, w sytuacji zagrożenia każą nam walczyć lub uciekać (ewentualnie udawać martwego). Nic więc dziwnego, że tak łatwo wpadamy w pułapkę okopywania się na swojej pozycji i budowaniu obrazu wroga. Na szczęście, mając gotowość na obnażenie swoich myśli i wyobrażeń, z pomocą życzliwej osoby, możemy przejść przez ten proces bez większych obrażeń, a często wręcz zwycięsko, doznając ulgi i zrozumienia. Podstawą tego procesu jest napełnienie swoich pustych empatycznych zbiorników, by organizm powrócił do stanu równowagi emocjonalnej. Gdy wybrzmią wszystkie nasze uczucia i potrzeby, zostaną wysłuchane i przyjęte ze zrozumieniem, dużo łatwiej będzie nam przyjrzeć się temu, co kryje się po drugiej stronie lustra. I nie jest to tylko zwykła metafora. Bo często sytuacje, które nam się przytrafiają, odzwierciedlają nam samych siebie (sorry bardzo, ale coś w tym jest!). Z kolei objęcie potrzeb obu stron ułatwi znalezienie rozwiązań.

Docenić konflikty
Boimy się konfliktów, unikamy ich, mamy tendencję do zamiatania pod dywan. A gdyby tak zobaczyć w konfliktach szansę na rozwój, na wzrost?
Czymże jest konflikt? To spotkanie odmiennych przekonań, różnica zdań i perspektyw, zmierzenie się z zaskakującym punktem widzenia i swoim przywiązaniem do własnej racji. Bez konfliktów świat stałby w miejscu. Jedynym słabym punktem konfliktów jest rozwiązywanie ich przemocą. Ale wcale tak nie musi być. „Jeśli widzisz tylko jedno rozwiązanie, to znaczy, że nie rozpoznałeś właściwie problemu”- tymi słowami Marshall Rosenberg zachęca nas do wyciągnięcia żyrafiej szyi i przyjrzenia się konfliktowi ze znacznie szerszej perspektywy.
W konfliktach kryje się bardzo dużo energii, a sposób jej spożytkowania zależy tylko od nas.

Podsumowując
Warto mieć świadomość, że komunikujemy się na różne sposoby i poprzez różne kanały. Ograniczając się tylko do pisania, zwłaszcza w sytuacji kryzysowej, często sami skazujemy się na zaognienie sytuacji zamiast skupić się na jej rozwiązaniu. Dużo łatwiej jest usłyszeć siebie nawzajem w bezpośredniej, szczerej  rozmowie. Jeśli mamy obawy przed taką konfrontacją, warto poprosić o wsparcie inne osoby, wprawione w empatycznym słuchaniu i mediacjach. Praktyka empatii to nie jest jednorazowe ćwiczenie. Tak jak w każdej dziedzinie, żeby stać się mistrzem, trzeba codziennie ćwiczyć.  A konflikty przyjmować jak dary, co prawda zapakowane w papier ścierny, ale kryjące w sobie prawdziwe bogactwo.

Autorka: Beata Kosiacka